Mowa serca | 1whiteangel3
A więc...
pewien chłopak o imieniu S. którego znałam od zerówki - dzięki siorce... niby się we mnie zakochał...
teraz mam już 14 lat, lecz jeszcze w tamtym roku kiedy zaczęłam chodzić do tego samego gima co on na samym początku roku dokładniej 25 września... zaczęliśmy razem chodzić... na początku nic nie czułam... ale z czasem zakochałam się w nim... tak mijały dni tygodnie i miesiące...
pamiętam smak jego ust... jego dotyk... pamiętam wszystko... każdą wspólną chwilę...
zanim się w nim zakochałam - wywoływałam kłótnie... raz osądziłam go o to, że próbuje mnie zwyzywać od dziwek... (głupia byłam wiem) a w poniedziałek jak już się troszkę pogodziliśmy zaproponował spotkanie... i na to spotkanie przyniósł różę... i na kolanach prosił mnie o wybaczenie...
byłam pewna że mu na mnie zależy...
byliśmy razem 5 miechów i 3 dni ;(
27 lutego na pożegnanie się mocniej pokłóciliśmy...
w ogóle tydzień był zrypany...
28 rano przyszedł sms... "To koniec. Przepraszam"...
Płakałam... długo...
zaczęłam się ciąć...
w poniedziałek kumpela oddała mu pierścionek, który od niego dostałam... ;(
kupił mi go kiedy miał własne urodziny...
a on wzruszył ramionami i odszedł...
zawsze tak prawdziwie mówił o tym uczuciu, które jest między nami...
ale ono wygasło...
w poniedziałek po powrocie do domu próbowałam popełnić samobójstwo...
podcięłam sobie żyły... nie wiem... nie pamiętam czemu w ostatniej chwili odstawiłam żyletkę...
czy ktoś chciał wejśc do łazienki czy się wystraszyłam... a może bałam się reakcji mamy co zrobi jak mnie zobaczy wykrwawioną na podłodze???
nie wiem nie pamiętam...
poszłam do psychologa...
ale i tak później jeszcze się cięłam...
pamiętam jak mnie uderzył...
byłam tak wkurzona...
oddałam mu, wtedy pierwszy raz w życiu powiedział do mnie : "spie*dalaj"
kilka dni później kumpel powiedział mu, że powiedziałam że jego mama jest ku*wą...
co było nieprawdą...
Bartek wszystko zmyślił...
S. powiedział, że sama jestem kur*ą...
wtedy znowu próbowałam popełnić samobójstwo...
miało być już dobrze, a było coraz gorzej...
któregoś dnia się naćpałam... tabletkami...
napisałam do niego sms-a, żeby mnie ratował...
spotkalismy się to było nasze ostatnie spotkanie...
później już nie gadaliśmy nigdy więcej...
tylko czasami kilka słów przy kumplach...
pisaliśmy esy, że się kochamy i chcemy do siebie wrócić...
ale nie było takiej możliwości...
wszystko rozsypało się przez moją głupotę...
do dzisiaj za nim tęsknię...
wciąż go kocham...
nie potrafię spędzić dnia bez myślenia o nim...
próbowałam popełnić samobójstwo, ale nie wyszło...
czy to może być jakiś znak???
znak, że ktoś mnei potrzebuje???
znak, że kiedyś jeszcze wszystko się ułoży??
mija 3 miesiąc od kiedy S. ze mną zerwał...
a ja wciąż go kocham...
pewnie napiszecie: "zapomnij"
ale wiedzcie, że naprawdę próbowałam...
nie mogę zapomnieć o nim tak po prostu...
obiecywaliśmy sobie, że będziemy ze sobą do końca życia, a jeśli nie to zostaniemy przyjaciółmi... ale nie wypaliło... nie umiem powiedzieć mu ile dla mnie znaczy...
kocham go... tylko problemem jest to, że nie potrafię sobie z tym poradzić...
;-(
już nie wiem co robić...
wiem, że potrzebuję pomocy...
a zwłaszcza jeśli chodzi o cięcie się...
pani psycholog chciała mi przepisać jakieś tabletki na uspokojenie...
ale nie chciałam, bo wiedziałam, że mogłabym łyknąć za dużo...
ale wiem, że któregoś dnia pójdę do apteki i kupię duże opakowanie tabletek nasennych uspokajających i antydepresujnych, tylko po to żeby odejść stąd na zawsze...
coraz bardziej czuję, że bardziej jestem w tamtym świecie niż tym... tylko nie wiem jak długo wytrzymam jeszcze przy życiu...
nie umiem sobie poradzić ze sobą... ;(
wytrwałym dziękuję za przeczytanie...
em... może... spróbuj napisać taki dlugi list i mu go dac? wiesz, to czasem działa.
Słuchaj. Nie możesz ciąć się przez tego chłopaka!
To wcale nie rozwiąże Twoich problemów. Nie pomoże Ci.
Może i uważasz, że to przyniesie Ci jakąś pomoc, ale to nieprawda.
Rozstaliście się, bo Wam nie wyszło. I jak sama napisałaś, z Twojej winy, bo wywoływałaś kłótnie.
Czasami w związku nie potrafią się dogadać. Bywają takie chwile. Ale nie warto wszystkiego przekreślać od razu.
Pisaliście ze sobą, mówiliście, że się kochacie, ale nie możecie być razem. Dlaczego?
Ludzie są razem, bo coś do siebie czują. Skoro coś do siebie czujecie, to musicie spróbować jeszcze raz.
Czasami trzeba jeszcze raz wejść do tej samej rzeki, dać sobie jeszcze jedną szansę.
Spróbuj z nim porozmawiać. Zaproponuj, abyście spróbowali jeszcze raz.
Powiedz, że jeśli Wam nie wyjdzie, to trudno. Zostańcie przyjaciółmi.
Chociaż jak wcześniej już obiecywał Ci przyjaźń, to nie wiem, czy tym razem słowa dotrzyma.
Jednak warto jeszcze raz spróbować. Powiedz mu to.
I pamiętaj: cięcie się, ćpanie - to nie ucieczka od problemów. Jedynie możesz się pogrążyć.
Trzymaj się ciepło. I trzymam kciuki za Was. ;**
Ehhh...Trudna sprawa.
Będzie Ci trudno o nim zapomnieć, więc może spróbujcie znów?
Ale to nie pierwszy i nie ostatni...
Jesteś jeszcze w gimnazjum, całe życie przed tobą. Po co się zabijać, ćpać, ciąć się?
Spróbujcie...Proszę, może wam wyjdzie :)
Nie załamuj się kobieto, wstań i przestań się pogrążać w czarnych myślach...
Powiedz koniec, może pomoże. :)
Głowa do góry!
Powodzenia WAM życzę, oby się udało. :):*
Pisaliście ze sobą, mówiliście, że się kochacie, ale nie możecie być razem. Dlaczego?
Ludzie są razem, bo coś do siebie czują. Skoro coś do siebie czujecie, to musicie spróbować jeszcze raz.
Czasami trzeba jeszcze raz wejść do tej samej rzeki, dać sobie jeszcze jedną szansę.
Spróbuj z nim porozmawiać. Zaproponuj, abyście spróbowali jeszcze raz.
On powiedział, że nie chce ze mną być, bo... nie chce się ze mną znowu rozstawać...
On nie chce przeze mnie więcej cierpieć... (cos takiego właśnie powiedział)
I powiedział, że nawe jeśli byśmy spróbowali jeszcze raz, to i tak nic by z tego nie było... On twierdzi, że tyle razy już próbowaliśmy i nic nie da się naprawić...
Wcześniej tak na poważnie jeszcze rozstaliśmy się 2 razy po 2 lub 3 dni, ale wracaliśmy do sibie, bo on nie mógł wytrzymac beze mnie, a ja bez niego... :(
co do listu, to raczej nie... nie chcę się ośmieszyć na oczach całej sql... bo wiem, że on wyrzuci ten list tylko po to, żeby pokazać kumplom jaki jest twardy i że już nic do mnei nei czuje... ;/
Cięcie się i ćpanie nic nie pomoże w rowiązaniu twoich problemów.
Pisaliście sobie,że się kochacie,ale nie możecie być razem.No,ale dlaczego?Skoro się kochacie to w czym problem?
Zaproponuj mu żebyście spróbowali jeszcze raz.Jeśli wam znowu nie wyjdzie no to postaracie się być w dobrych stosunkach.Porozmawiaj z nim na spokojnie i zaproponuj
żebyście byli parą.Jeśli Cię kocha to Cię zgodzi.I nie uciekaj przed problemami tylko je rozwiąż.Z każdej sytuacji jest jakieś wyjście ;)
3maj się i życzę powodzenia ;*
[ Dodano: 2009-05-24, 21:20 ]
I powiedział, że nawe jeśli byśmy spróbowali jeszcze raz, to i tak nic by z tego nie było... On twierdzi, że tyle razy już próbowaliśmy i nic nie da się naprawić...
A skąd on to wie. Nie można tego przewidzieć.
Przecież ludzie tyle razy się rozstawają.. wracają do siebie i są razem do końca życia.
Spróbuj jakoś go namówić na to, żebyście spróbowali jeszcze raz.
Czasami naprawdę nie warto zrezygnować, nie warto się poddawać.
Walcz o niego. Napewno coś do Ciebie czuje, tylko gra takiego 'twardziela'.
On nie chce przeze mnie więcej cierpieć... (cos takiego właśnie powiedział)
Ty też nie chcesz przez Niego cierpieć! Skoro On potrafił Ci to powiedzieć, Ty też to zrób. Czasami ból jest jedynym rozwiązaniem..Nie wiem czy on wie o tym że się tniesz. Ale nawet choćby wiedział (i byłby naprawdę porządnym chłopakiem), to..próbowałby porozmawiać z Tobą, wbić Ci do głowy że raniąc siebie samą, jego też ranisz..
Nie cięcie nie jest rozwiązaniem..
Napisz Wydukuj to co nam napisałaś i mu to daj niech zrozumie coś.
Jeśli nie zaraguje albo się przestraszy stracone.. Nie możesz mu przekazywać rzeczy i info przez koleżanki to nie jest sposób.
Porozmawiaj z nim sam na sam dlaczego wogóle zerwał i o tym co myślicie.
Jeśli nie będzie chciał gadać zapomnij.
Pomyśl ze jesteś ładna i nie jednego jeszcze będziesz miała kolesia
może to straszne ale nie ten to następny..
Dasz rade ! Powodzenia ;*
moja koleżanka po przeczytaniu 'twojej historii' zapragnęła to napisać (; :
Nie można tak.! masz dopiero chyba 14 lat, a ty sie tniesz i probujesz popelnic samobujstwo.! rozumiem kochasz go, ale pomysl czy on jest az tyle wart, czy jest wart twego zycia? Masz przyjaciolki.? jesli masz to czemu nie pomyslisz sobie tak ' czemu ja to robie, mam je, ona mnie kochaja i dla nich powinnam byc silna, bo raniac siebie zadaje im taki sam bol'. Ja tez sie kiedys cielam, tez przez chlopaka [ troche inna historia] ale gdy sie dowiedzialam jak moje przyjaciolki przez to cierpia to skonczylam z tym, bo wlasnie je ranilam bardzo. Zastanow sie cale zycie przed Tobą.. mowisz ze pisaliscie ze sie kochacie, ale nie mozecie ze sobe byc bo on mowil ze nie chce tego jeszcze raz przezyc, nie chce cierpiec, to co to za milosc.? jak sie kogos kocha to sie daje jeszcze jedna szanse [ nawet jak juz wczesniej je dawal]. Zgadzam sie z Sunrise, skad wie.? moze akurat teraz wam sie uda.? Jesli naprawde cie kochal to milosc nie moze przeminac tak o, napewno cos czuje tylko musisz zrobic cos zeby mogl to pokazac, a proba samobojstwa i dzwonienie po niego nic nie da, wtedy go jeszcz bardziej od siebie odtracisz, albo ciecie sie, cpanie, pomysl jaki chlopak chce miec dziewczyne z pocietymi rekami, podkrazonymi oczami, nie rob tego. Dbaj o siebie, postanow sobie ze juz nigdy sie nie potniesz, jesli chcesz sie odstresowac do idz gdzies np, do lasu, wykrzycz sie, krzycz co tylko chcesz, nie przejmuj sie co pomysla ludzie. tylko zebys sie nie ciela, sproboj znalezc jasne strony zycia. I jesli juz zadbasz o siebie, to cos do niego napisz, zebyscie sie spotkali, pogadali, albo jak powiedziala roxkox napisz list, w nim powiedz wszystko co do niego czujesz i ze moze sie spotkacie i wyjasnicie wszystko, dacie jeszcze jedna szanse. Trzymaj sie, życze powodzenia i trzymam kciuki. :*
a ja się z nią zgadzam, korzystaj z życia.. (; .
tylko ja się trochę boję tej rozmowy...
mieliśmy pogadać, ale bałam się usłyszeć prawdę...
Bo wiedziałam, że wtedy się popłaczę, a przy nim tego nie chciałam...
Nigdy nie okazywałam przy nim swoich słabości...
a z resztą chciałam gadać z nim sam na sam, a on ciągle chodził przy kumplach...
:/
a potem nasz kontakt się urwał... nawet nie mówimy sobie głupiego "cześć"
I nie wiem jak jest lepiej...
nie jestem z nim - tęknię...
jestem z nim - boję się, że go stracę...
z resztą minęły 3 miechy... on mógł znaleźć sobie inną...
a zwłaszcza, że gadał z moją pseudokumpelą, że jest na 2 miejscu po mnie... :(
boję się ryzyka tak samo jak on, tylko ja go kocham naprawdę... ;(
Porozmawiaj z nim. Pewnie będzie to bardzo trudna rozmowa ale rozmowa zawsze pomaga i wyjaśnia wiele rzeczy. Powiedz mu, że nadal go kochasz, powiedz co czujesz. Myślę, że on nie jest głupi i nie masz się czego bać, że wygada to kolegą.
Weź się w garść. Rozpaczanie i użalanie się nad sobą to dodawanie smutku do smutku. Jeśli będziesz rozpaczać nic Ci to nie da, jedynie pogorszy sytuacje.
Możesz nie uwierzyć ale życie jest dużo cenniejsze od niego. Masz jeszcze rodzinę, pewnie mnóstwo wspaniałych osób przy sobie, całe życie przed Tobą.
Trzymaj się i pomyśli czy warto tak cierpieć. ;*** ;)
a z resztą chciałam gadać z nim sam na sam, a on ciągle chodził przy kumplach...
To jest już naprawdę nie w porządku... przecież ma rozmawiać z Tobą, a nie z kumplami.
No ale może się zmieni, jeśli będziecie razem.
Zrozumie, że tak nie można. Po raz kolejny piszę - pogadaj z nim.
Zaproponuj mu jeszcze jedną szansę.
Tylko ja nic złego na jego mamę nie mówiłam...
Ja jej nigdy nie widziałam na oczy więc co mam się dowalać do kogoś kogo nie znam???
Tylko kochany kolega wszystko zmieszał...
Na religii gadaliśmy i on z tekstem:
B: jak tam twoja teściowa (i podał imię i nazwisko mamy S)
I: Ku*wa nie znam żadnej (imie i nazwisko mamy S) i weź się ode mnie odczep... mam cię dosyć! (Bo już wcześniej mnie wkurzał)
Na przerwie B poszedł do S i powiedział, że nazwałam mamę S. kur*a...
Dokładniej:
B: Iza na religii powiedziała: "Nie znam żadnej kur*y (imię i nazwisko mamy S.)
no i S. się wkurzył... i tak się zaczęła afera :/
więc ja nawet nic na jego mamę nie powiedziałam tylko Bartek poprzekręcał...
Po pierwsze przestań myśleć a co będzie gdy... a boję się tej rozmowy...
Tak nie można bo zawsze będziesz miała jakieś ale a jak nie spróbujesz to będziesz żałowała ! Co do tego Bartka który wszystko pokręcił zaczep go na przerwie i zaciągnij do tego S. i wyjaśnicie to wszystko a nie ty tak wszystko zostawiasz żeby on źle o tobie myślał. Co do cięcia to staraj się z tym skończyć wiem że to nie łatwo bo moja koleżanka się cieła ale na pewno masz przyjaciół którzy Ci pomogą.
Najlepiej to jutro po szkole idź do niego do domu i wymuś na nim to żeby z tobą pogadał i Ci wszystko wyjaśnił i może jeszcze nie wszystko stracone jeśli tego nie zrobisz to wszystko będzie stracone i tyle z tego będzie !
Trzymam za Ciebie kciuki ! : *
Nigdy nie okazywałam przy nim swoich słabości...
dlaczego?
Pokaż mu, że naprawdę coś on dla Ciebie znaczy! a łzy są naturalne, tak jak mruganie, każdy człowiek kiedyś płakał, nawet pewnie nie raz. Na siłę, nie zmuszaj go, żeby z tobą chodził, ale zaproponuj przyjaźń, zawsze fajne na początek. Kochana głowa do góry, jeśli nie on, to może za miesiąc spotkasz kogoś innego, wakacje przed Tobą ! Może właśnie tak miało być hm? Jesteś potrzebna! Masz rodzinę, dziewczyno, będzie wszystko dobrze :) Wiem, że cięcie się z czasem wchodzi w nawyk, ale postaraj się przestac, to nie jest rozwiązanie problemu a uciekanie od niego. Rozmawiaj z rodzicami, jeśli są dla Ciebie wazni i czujesz, że może Ci pomogą. Przede wszystkim rozmawiaj z tym kolegą, ale nic na siłę. Przed Tobą całe życie, pomyśl sobie , że już NIGDY nic nie zrobisz, a jeżeli za miesiąc do siebie wrócicie, a Ty postanowisz własnie w tej chwili skończyc ze sobą? Poczekaj. Miłość przyjdzie mówię Ci.. :)
Żaden koleś nie jest takich poświęceń wart..
Jeśli nie umi z tobą pogadać normalnie bez wyzwisk nie gadaj z nim
Nie pokazuj mu że Ci zależy..
Baw się życiem , jeszcze tyle przed tobą :)
..Nie wiem czy on wie o tym że się tniesz. Ale nawet choćby wiedział
Wie o tym, bo kiedyś już o tym gadaliśmy jak jeszcze byliśmy razem...
Wtedy obiecałam mu, że już więcej nie sięgnę po żyletkę...
Ale zaczęło się wszystko sypać i zaczęłam sę ciąć znów...
2 razy zaczełam się ciąć na jego oczach...
za pierwszym razem powiedział:
"Weź potnij się mocniej to taki fajny widok"
a później poszedł do kumpeli i mnie podkablował :/
za drugim razem wyciągnęłam żyletkę, ale uciekłam do łazienki...
do tej pory pamiętam jak mnie złapał za rękę (dzień wcześniej się pocięłam)
i trochę zabolało i zapomniałam o tym, że sobie pocięłam rękę... i powiedziałam: "ałł"
i wtedy się skapnął, że się tnę... w ogóle o tym nie gadaliśmy... tylko robił przez kilka dni wszystko żeby mnie sprowokować, żebym się wkurzyła... a kilka dni później zerwał... a dokładniej w piątek po lekcjach czekałam z nim na autobus i poszedł mnie kawałek odprowadzić i się zapytał czemu jestem smutna, a ja zazwyczaj jak o czymś myślę to mam poważną lub smutną minę i mu odpowiedziałam, że nic się nie stało...
potem on powiedział: "W takim razie jak nie chcesz mi powiedzieć to nie mamy o czym rozmawiać... żegnaj" nawet nic nie zdążyłam powiedzieć... nie pocałował mnie na dowidzenia... tylko się odwrócił i odszedł... żałuję, że go nie zatrzymałam... napisałam mu 3 sms-y i ciągle dzwoniłam, ale nie odbierał... dopiero rano przysłał mi esa, że to koniec... cały dzień leżałam i płakałam... nie miałam na nic ochoty... marzyłam tylko o jednym, żeby znaleźć się po drugiej stronie... ale nie doszło do tego... za bardzo bałam się reakcji mojej rodziny... i żałuję tego...
a po zerwaniu kilku osobom mówił:
"Bo ja robiłem wszystko, żeby jej było dobrze i rezygnowałem dla niej z wszystkiego, a ona robiła wszystko, żeby tylko wyjść na swoje"